Już ochłonęłam więc mogę coś napisać... Kilka dni temu Moja Juleczka przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej. Wielkie przeżycie.... Dużo emocji... Myślałam że będzie łatwo, ale ostatecznie popłynęłam...Cała uroczystość była przepiękna, kameralna, trochę inna niż zwykle.. bo i dzieci są NIEZWYKŁE... Była to pierwsza taka Komunia na naszym terenie, brały w niej udział tylko dzieci niepełnosprawne. Całą organizacją zajął się Ośrodek do którego uczęszcza Julcia i spisali się na medal... bardzo im za to dziękuję!!! Z ust zgromadzonych gości usłyszałam że była to najpiękniejsza Pierwsza Komunia na jakiej byli... Potwierdzam bez dwóch zdań!!! Wszystko odbywało się powoli bez pośpiechu, cała Msza Św. została umiejętnie dostosowana do możliwości naszych dzieci, żeby chociaż w malutkiej części mogli w niej uczestniczyć.
Zaproszenia na uroczystość zamówiłam u znajomej która robi przepiękne małe cudeńka!!!
Wybrałam sobie eleganckie w delikatnej, pastelowej kolorystyce.
Ze względu na wygodę Julci przyjęcie zorganizowaliśmy w domu. Uf!! było to dla mnie wielkie wyzwanie... Tylu gości na raz, jeszcze nasz salon nie widział... Na początku planowaliśmy rozstawić stoły na zewnątrz ale ostatecznie ze względu na upał który akurat zagościł na dobre - zrezygnowaliśmy.
Jakoś daliśmy radę w domu i chyba wszystko się udało...
Koncepcja na kwiaty na stół zmieniała się co chwilę. Chciałam żeby bukiety były proste najlepiej białe, z naszego ogródka - i tak najpierw chciałam delikatne konwalie - niestety przekwitły, później myślałam o bzie ale też przez deszcze zrobił się szybko brzydki. Nie pozostało mi nic innego jak liczyć na piwonie. Niestety moje delikatnie różowe nie rozkwitły, więc poratowała nas babcia i przywiozła mi już trochę bardziej kolorowe. Oprócz tego Julcia dostała jeszcze dwa bukieciki więc było co stawiać.
Konwalie przetestowałam i prezentowały się pięknie... szkoda że nie dotrwały...
Jeden bukiecik Julcia dostała dzień wcześniej i zdążyłam go obfocić, drugi z różowych różyczek dopiero w Kościele i później nie miałam głowy do zdjęć...
Dla gości przygotowałam małe prezenciki.
Migdały w lukrze zapakowałam do tiulowych sakiewek:
Miałam dużo pomysłów na nakrycie stołu, ale ostatecznie wyszło jak wyszło, miałam tyle pracy i logistycznych dylematów że i tak cieszę z efektu końcowego...
Ciasta przygotowały moje dobre "duszyczki", a reszta w moich rękach...
Kochana... Przepieknie. wszystko tak perfekcyjnie dobrane... Pięknie ubrałaś stół:)
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się... ale efekt cudny!!!!
Jesteś niesamowita!!!!
Udanego weekendu kochana!:)
Oj! dziękuję:))) Tyle pochwał:))
UsuńW przygotowaniu takiego przyjęcia ( było 36 osób ) najważniejsza jest dobra organizacja i trafne rozplanowanie wszystkiego w czasie... Mam już wprawę, przynajmniej dwa razy w roku cała rodzinka zjeżdża się do nas:)) Tym razem było nas trochę więcej ale jakoś wspólnymi silami...daliśmy radę:)) Gotować lubię więc to nie problem, dekorować tym bardziej,,, Po za tym miałam trochę pomocników:))
Pozdrawiam cieplutko
Jola
Piękna oprawę przyjęcia zrobiłaś. To najpięniejszy dzień dla dziecka i rodziców. Wszystkiego co dobrem się zwie dla Ciebie i Twych bliskich życzę. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie i pozdrawiam gorąco:)))
Usuń