Nigdy nie przepadałam za typowymi powidłami śliwkowymi:) może dlatego że zawsze były długo, przez kilka dni wysmażane i dla mnie jakieś takie ciężkie... W tym roku przełamałam się i zaczęłam eksperymentować. Przerobiłam je na pięć sposobów.... każda wersja dobra, różne dodatki, różne smaki... I jest !!! odnalazłam smak który dosłownie skradł mi serce !!!! Śliwki w rumie to jest to!!!! Przepis dostałam od cioci, są tak dobre że muszę się z Wami nim podzielić .
Najbardziej smakują mi jako dodatek do jogurtu naturalnego, można kombinować i tworzyć sobie różne wersje. Idealne z dodatkiem musli. Równie dobrze smakują same na bułeczkę, z tym że nie mają konsystencji typowych powideł.
A oto przepis:
2,5kg śliwek ( najlepiej węgierki)
500g cukru
1 łyżka miodu
2 kieliszki rumu
cukier waniliowy
Śliwki odpestkować, pokroić ( na cztery części) i włożyć do rondla, gotować ok. 10min.
Po czym wsypać cukier i na małym ogniu gotować jeszcze ok. 1 godziny.
Później dodać miód, cukier waniliowy i rum. Wymieszać i gotować jeszcze 10 min.
Wkładać gorące do słoiczków. Zapasteryzować.
W oryginalnym przepisie cukru jest więcej ( 1kg ), zmniejszyłam bo dla mnie były za słodkie. Wszystko zależy od upodobań, można regulować.
Zrobiłam już 5 porcji i chyba jeszcze dorobię bo znikają bardzo szybko...