Wiadomo to co dobre szybko mija. Lato rozpieszcza nas przeróżnymi smakołykami, ale wraz z końcem ciepłych dni uciekają i te najpyszniejsze dary wychodowane w magicznych letnich promieniach.
Od czerwca do września uwielbiam zajadać się czerwoniutkimi pomidorami. Najlepsze oczywiście to te gruntowe..... mięsiste, pachnące, idealne - kroi się je jak masło. Później gdy sezon mija nie funduję mojej rodzinie przenawożonych, dyniowatych a'la pomidorów.
Najlepszym sposobem na zatrzymanie ze sobą jak najdłużej tych letnich smaków jest oczywiście ich "przerobienie". Jestem taką słoikową duszą . Zamykam wszystko co się da.
Jednym z moich sposobów na pomidory i nie tylko - jest ich wysuszenie.
Najlepszą odmianą pomidorów do suszenia jest Lima ( podłużny kształt z grubą skórką). Chodzi o to żeby nie było dużo wodnistego miąższu w środku. Muszą być czerwone i dojrzałe.
Pomidory należy umyć, przekroić na pół wzdłuż i wydrążyć cały miąższ ze środka. Tylko niech Wam nie przyjdzie do głowy wyrzucać te pozostałości - wystarczy zagotować, zblendować i już mamy pyszny gęsty sok/przecier do dalszego wykorzystania.
Gdy to zrobimy to mamy już z górki. Wystarczy połówki pomidorów poukładać gęsto na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Posypać solą i do piekarnika.
Suszymy w temperaturze 80 stopni z włączonym termoobigiem. Drzwiczki piekarnika lekko uchylamy, żeby wydostał się nadmiar pary. Czas suszenia to ok 4-5 godzin w zależności od wielkości pomidorów. Należy sprawdzać aby nie zsuszyły się na wiór. Wyjmujemy gdy są już suche, brzegi im się marszczą i zwijają do środka a spód jest w miarę sztywny.
Wszystkie wkładamy do miski, posypujemy ulubionymi ziołami ( ja daję suszone: tymianek. oregano, bazylię i rozmaryn ) i skrapiamy łyżką octu winnego ( proporcja na ok 4 kilogramy świeżych pomidorów).
Następnie wszystkie pomidorki upychamy do słoiczków, zostawiamy trochę miejsca bo napęcznieją gdy wlejemy olej.
Zalewamy gorącym olejem roślinnym - i tu jest najtrudniejszy moment - dobrze oszacować temperaturę podgrzania oleju - powinien być gorący ale nie za bardzo, bo wtedy pomidory się usmażą. Gdy będzie za zimny nie zawekują się dobrze. Zalewam wtedy gdy widzę delikatne bąbelki i olej zaczyna pachnieć.
Słoiczki zamykamy szczelnie i odwracamy do góry dnem, aż do wystygnięcia.
Mi z 4 kilogramów świeżych pomidorów wychodzą ok. 4 małe słoiczki gotowych smakołyków.
Możemy je wykorzystać na przeróżne sposoby: do jajecznicy, roladek drobiowych , prosto ze słoiczka na kanapkę itd...
Pamiętajcie jeszcze o jednym, gdy już opróżnicie zawartość słoiczka nie wylewajcie pozostałego aromatycznego oleju - można go również powtórnie wykorzystać przy gotowaniu.