sobota, 27 września 2014

"Z turystyczną wizytą"

Mam dla Was jeszcze  jedno włoskie wspomnienie, ale tym razem w trochę innej tematyce.
Nawet nie wiecie jaki banan miałam na twarzy , gdy przypadkiem odkryłam  niecałe 300 metrów od naszego "apartamentu" ten  sklepik.  Zdziwienie tym większe że oprócz sklepu spożywczego innego w tej miejscowości nie zauważyłam... Asortyment bardzo mi bliski -  ba idealny!!  Do wyboru do koloru,  dla wielbicieli stylu prowansalskiego  , rustykalnego, shabby chic  po skandynawski.

Śmiałam się sama do siebie , chociaż Pan który tam sprzedawał pewnie też miał niezły ubaw... z tak namolnej turystki oczywiście!!!
Codziennie przed wyruszeniem w "trasę" musiałam chociaż na chwileczkę tam wpaść i nacieszyć oczy... dostawałam małpiego rozumu... czym większy wybór tym trudniej się zdecydować... wprawdzie tradycyjnych pamiątek  nie lubię i nigdy nie zworzę z podróży "durnostojek" - to wiedziałam że  stąd muszę coś mieć!!!!    Wiadomo ograniczał mnie budżet i gabaryty... ale coś tam udało mi się zakupić ( na pewno pokaże Wam jak te włoskie łupy zadomowiły się w naszym M )


Sami popatrzcie ile   różności:







Coś dla miłośników latarni... oj było ich tam mnóstwo...


 








Ta patera  cudownaaaaaaaa...


Pomysł na ciekawą dekorację Bożonarodzeniową  - tylko czerwone ozdóbki pozawieszać..

 
Długo zastanawiałam się nad tą latarnią... ostatecznie ze względu na jej wielkość i względy praktyczne wybrałam  tacę na której stoi








 
  Ciekawi mnie czy zabralibyście coś ze sobą???  Ja większość z tych cudowności, musiałam robić kilka podejść żeby coś wybrać i z rozsądkiem podejść do sprawy...
 
Życzę Wam dobrej nocy i udanej niedzieli
 

czwartek, 25 września 2014

Jak przyjemnie powspominać...

Czemu to tak jest że te ciepłe, słoneczne dni  uciekają błyskawicznie..... a zima się dłuży i dłużyyyyy...    Brrr na samą myśl mam gęsią skórkę. Lato się skończyło! A ja jeszcze nie zdążyłam nacieszyć się zielenią, za mało czasu z herbatką na tarasie, nigdy dość ciepłych wieczorów.... których z takim utęsknieniem wypatrywaliśmy żeby choć na chwilkę odetchnąć od upałów... Pamiętacie jak było gorąco?
 Czas tak szybko mija,  zaraz odlecą żurawie, ostatni symbol ciepłych dni.  Przyszła jesień i to   już chyba ostatni moment na wspominki wakacyjne.  Do takich przyjemnych chwil trzeba wracać   i to często...  dlatego   dzielę Wami moimi wspomnieniami z Wakacji, żeby optymistycznym akcentem przywitać jesień. A może będzie piękna i złota?

W sierpniu kilkanaście dni spędziliśmy we  Włoskich Dolomitach a wracając zahaczyliśmy o Wenecję.  Do tego zjawiskowego  miasta na pewno kiedyś wrócimy, ale poza sezonem i na dłużej. Nie przestraszył mnie nawet sam upał, zaręczam że u nas wtedy były podobne temperatury. Tylko te tłumy turystów...  zmęczyło mnie to przeciskanie się między nimi . Nie było możliwości spokojnie delektować się urokami tego miejsca, wąskimi klimatycznymi uliczkami. Nawet zdjęć tam dużo nie zrobiłam bo wszędzie potok głów, jak przystanęłam to tamowałam ruch i o ładne ujęcia trudno....

Najpierw pokażę Wam góry, później Jezioro Garda i Wenecja:










 








 
Mam nadzieję że dotrwaliście do końca.. dużo tego było... ale Wiecie jak trudno jest wybrać  kilka zdjęć z napstrykanych 2000 sztuk, i tak się  bardzo ograniczyłam...

wtorek, 16 września 2014

Misz, masz.....

Witajcie!!
Bez zbędnych słów, długo mnie nie było... więc nie przedłużam, mam dla Was  kilka zdjęć ... ha, ha przygotujcie się na sporą dawkę zaległych wspomnień, nazbierało się tego trochę...


Na początek nasze spacery i wycieczki po najbliższej okolicy...

                                          chyba po raz pierwszy przemycam tutaj swoją "połóweczkę"  





 
 
 
 
 
 
Była i wizyta w Zoo:
 
 
 
Przez ten czas przeczytałam kilka książek, i szczególnie zapadł mi w pamięć cytat z jednej z nich,
bardzo autentyczne słowa: 
                                        " Bez smutku nie znalibyśmy smaku radości".
                                             Potwierdzam z autopsji... coś w tym jest...
                           

 
 
W innych zgłębiałam tajniki fotografii
 

                                       Kwiatów oczywiście też nie mogło zabraknąć:

 
 
 
Przedstawiam Wam jeszcze Rudka - nowy mieszkaniec naszego podwórka:
 
 
 
 
Teraz  coś z zupełnie innej beczki, porobiłam trochę zdjęć, więc tym też podzielę się z Wami.
Tradycyjnie co roku zagląda do naszej miejscowości nie mała atrakcja :
FESTIWAL " ŚLADAMI SINGERA":
Projekt ten  to interesująca podróż edukacyjno-artystyczna odwołująca się do historii miast i miasteczek Lubelszczyzny. Miejsca te były ulubionymi miejscami akcji opowiadań laureata literackiej Nagrody Nobla - Izaaka Baszewisa Singera.
A tak wyglądało to u nas, moja fotorelacja:
 


 
 









 
 
 




Miniony czas to również gorący okres przetwórstwa wszelakiego - w moim wydaniu oczywiście. Przerobiłam "hektolitry" pomidorów, niezliczone kilogramy malin, truskawek, porzeczek, śliwek, papryki.....
Jeszcze tylko buraczki i sezon przetwórczy zakończony... nareszcie!! bo spiżarnia pęka w szwach, nie wcisnę  tam ani słoiczka... Mam już wszystko od soków, dżemów, przecierów, sosów na  nalewkach kończąc....
To by było tyle na dzisiaj...
Mam jeszcze coś  z wakacji do pokazania, ale o tym w następnym poście...
Obiecuję że będą się częściej pojawiały...